czwartek, 12 grudnia 2013

Zbrodnia i kara

Zrobiłam źle. Wiele złych rzeczy.


Tak bardzo pragnę, żebyś okładał mnie dłońmi, pasem, kablem, czymkolwiek. Żebyś robił to brutalnie, agresywnie, nie zwracając uwagi na to, jak się czuję, jak wygląda moje ciało. Chcę, żebyś bił mnie do momentu, kiedy będę miała porozcinaną skórę, do krwi, do utraty przytomności. Mogłabym nawet umrzeć. Chcę nie pamiętać o swoich przewinieniach, grzechach...

Wiem, że tego nie zrobisz. Jesteś zbyt opanowany, zbyt rozsądny i nie dasz mi wybawienia. Nie ukarzesz mnie w taki sposób... Boję się, że już nigdy mnie nie ukarzesz. 

Nie odzywasz się, nie rozmawiasz ze mną. Staję się dla Ciebie obojętna. Boję się, że to już ostatnia kara. Najgorsza.

Wciąż, kilka razy dziennie, przy każdym orgazmie szeptem albo krzykiem wypowiadam Twoje imię.

Proszę wróć... Ukarz mnie i niech będzie tak, jak dawniej.


Siedzę w rozgrzebanej pościeli z kubkiem lodowatej herbaty w dłoni, z laptopem na kolanach, oparta o zimną ścianę, na prawie całym ciele czuję wilgoć łez, ocieram oczy przedramieniem, żeby widzieć ekran... 

Grudniowa depresja. 

Kocham Cię.