czwartek, 29 listopada 2012

Lanie

Leżę na brzuchu. Czekam na kolejne uderzenia. Mocno zaciskam zęby na kciukach, raz na jednym, raz na drugim. Żeby nie krzyczeć. I jeszcze z jednego powodu. Kiedy przygryzam palce, ból rozlewający się po tyłku i udach wydaje się być trochę słabszy, łatwiejszy do opanowania.

Spadają kolejne razy. Odgłos pasa, stykającego się z ciałem, zawisa w powietrzu na ułamek sekundy po uderzeniu, czerwień na pośladkach zostanie na co najmniej kilka godzin. Wciskam głowę w poduszkę. Zamykam oczy tak mocno, że bolą mnie skronie. Mimo to, spod powiek płyną łzy.

Ciało drży coraz mocniej. Mięśnie napinają się mimo woli. Wiem, że kiedy się rozluźnię, ból będzie mniejszy, ale teraz nie potrafię. Mężczyzna przychodzi z pomocą i głaszcze moje pośladki. Jego dłoń działa skuteczniej niż całe moje ogromne chcenie. To taka chwilowa oszukana pieszczota. Uświadamia mnie o tym piekący ból. Głowa w poduszce, palce zagryzione i wszystko zaczyna się od nowa. 

Przerwa. Coś wilgotnego trąca moją twarz. Podnoszę głowę i członek Mężczyzny ląduje w moich ustach - od razu najgłębiej, jak to możliwe. Liżę i ssę, jakby to miało być moje ostatnie obciąganie w życiu. Nie chcę, żeby go wyjmował, bo wiem, że wrócą tortury.

Mężczyzna czyta w moich myślach. Dla mnie przyjemność się skończyła, ta Jego trwa nadal. Zmysły się wyostrzają. Nic nie widzę, ale na najmniejszy ruch Mężczyzny, moje ciało reaguje drgnięciem. Po kilku kolejnych uderzeniach zupełnie przestaję nad sobą panować. Zasłaniam się dłońmi. Nie działa. Dostaję po rękach. W końcu uciekam. Przewracam się na łóżku na bok i pośladkami przylegam do zimnej ściany. Znajduję ukojenie, ale już żałuję swojej decyzji.

Mężczyzna łapie mnie za włosy i ściąga z powrotem na pozycję do lania. Nie wiem, czy to możliwe, ale wydaje mi się, że słyszę odgłos wyrywanych włosów. W przelocie miga mi napięty biceps. Mężczyzna kończy lanie, a ja nie mam już dokąd uciekać. Mocniej zagryzam palce i chowam się w sobie. Staram się nie myśleć o bólu. Zastanawiam się, co sprawia, że Mężczyzna potrafi być aż tak brutalny. Mam na myśli ten chwyt za włosy. To były dwie sekundy. Czy On to kontroluje, czy to przejaw zwierzęcości...

Szlocham, nie mogę złapać oddechu, gubię się i chyba zaczynam się dusić. W myślach błagam Go, żeby już przestał. Na szczęście telepatia wciąż działa. Słyszę, jak odkłada pas. Łapczywie łapię powietrze, ale nie podnoszę głowy. Jeszcze nie chcę na Niego spojrzeć. Mężczyzna siada obok mnie i głaszcze obolały tyłek. Najpierw odruchowo się cofam, ale potem z wdzięcznością poddaję się pieszczocie.
- Biedna sunia.
- Wiesz, że nie lubię, kiedy mnie tak nazywasz. - W końcu na Niego spoglądam.
- Wiem, ale czasem jesteś taka biedna, suko. - Uśmiecha się.
- Suko... O, tak lubię. - Też się uśmiecham.

Uśmiech znika z mojej twarzy, kiedy widzę, że bierze do ręki palcat.
- Odwróć się na plecy... To co, najpierw pizda czy cycki?

niedziela, 18 listopada 2012

Na pewno nie jestem lamą ;-)

Ja: Wiedziałeś, że zęby samców lam służą między innymi do odgryzania jąder przeciwnikom? Brrrrr... Mam jeszcze zdjęcie tych zębów. :P
Mężczyzna: Nie mów mi takich rzeczy.
Ja: Hehehe, dlaczego? ;> Nie jestem lamą, nie bój się zdjąć przy mnie majtki. ;P
Mężczyzna: Bo będę się bał, jak mi będziesz obciągać.
Ja: A tym bardziej samcem nie jestem. ;)

środa, 7 listopada 2012

Sens życia

Mężczyzna ma nade mną zupełną władzę, władzę całkowitą. Nawet, jeśli On nie wie, że jestem uzależniona od pierdolenia z Nim, wystarczy, że ja to wiem. Zrobię wszystko, co będzie chciał, byle prędzej czy później wszedł we mnie i mnie zerżnął, wyjebał mnie do bólu i do utraty tchu. Chcę Mu się oddawać na wszystkie możliwe sposoby. Oddawać się tak, jak On będzie chciał. Należę do Niego. Jestem Jego seksualną niewolnicą. Niewolnicą mojego podniecenia i mojego ciała, mojej wiecznie niedorżniętej pizdy.

Leżę z szeroko rozłożonymi nogami. Mężczyzna stoi przede mną ze sterczącym nabrzmiałym członkiem. Każe mi wkładać palce w pizdę i pieścić cycki. Już nie mogę wytrzymać, chcę poczuć Go w sobie. Jestem niewyobrażalnie mokra, cieknie ze mnie, płynę. Zawsze tak jest. Bez względu na to, czy jestem przygotowana na to, że będzie mnie pieprzył, czy ma to się stać zupełnie dla mnie niespodziewanie. Wiem, że tylko On tak na mnie działa. Wystarczy, że usłyszę Jego głos przez telefon albo poczuję zapach Jego perfum. Od razu staję się wilgotna. To już chyba taki odruch warunkowy. Jestem jak pies Pawłowa, tylko ja się akurat nie ślinię.

Wchodzi we mnie i od razu wypełnia mnie całkowicie. Wzdycham i jednocześnie moje nogi wędrują do góry, chcę rozłożyć je jeszcze szerzej, najszerzej, jak to tylko możliwe. Staram się dać Mu siebie najlepiej, najmocniej, najbardziej. Porusza się coraz szybciej, coraz bardziej dziko i brutalnie. Bije mnie po cyckach, ściska sutki, trzyma mnie za szyję w taki sposób, że tracę oddech i jest mi jeszcze lepiej. Jęczę z bólu i z rozkoszy. Widzę, jak moje nogi, stopy, cycki, całe moje ciało porusza się w rytmie pchnięć i uderzeń. Jestem szmacianą lalką w Jego dłoniach i wiem, że tak trzeba. Kiedy próbuję się bronić, Mężczyzna jedną ręką przytrzymuje moje dwie nad głową, otwartą dłonią bije mnie po twarzy, głowa delikatnie odskakuje, policzki palą żywym ogniem. Z oczu lecą łzy, ale nie myślę teraz o tym. Dopiero później, kiedy spojrzę w lustro i zobaczę czarne smugi na policzkach i rozmazany makijaż wampa, zdam sobie z tego sprawę. Czuję Jego siłę i swoją bezradność. Jest mi z tym tak cholernie dobrze. Mężczyzna odgina moją głowę, żeby było Mu wygodniej gryźć mnie w szyję, w uszy i w ramiona. Piekielnie boli. Ślady zębów i siniaki zostaną na kilka dni. Całuje mnie namiętnie, wsysa moje wargi. Jego twardy język gwałci moje usta. Czuję, że jesteśmy jednością. Mówi mi, jaką jestem wyuzdaną suką.

Zamykam oczy. Staram się skoncentrować na wszystkich doznaniach, które do mnie docierają. Zapachy - potu, Jego perfum, mojej cipki, naszych oddechów - wymieszane ze sobą tworzą najpiękniejszy na świecie zapach seksu. Kropelki potu z Jego czoła kapią na moją twarz, próbuję złapać je językiem. Słyszę, jak Jego ciało uderza o moje. Swoimi biodrami staram się oddawać przyjemność, którą Mężczyzna mnie obdarowuje. Łapię wspólny rytm i zaciskam się na Nim. Otworzyłam się już zupełnie i otwieram oczy. Mężczyzna śmieje się do mnie, ale boję się Jego spojrzenia - jest trochę szydercze, bardzo zwierzęce, dzikie, nieobliczalne. W Jego oczach widzę, że On w moich widzi, że tak bardzo jestem suką i że właśnie do tego zostałam stworzona. - Powiedz mi. Powiedz, że jesteś moją dziwką. Powiedz, że jesteś moją kurwą, moją szmatą, moją suką do jebania, do bicia, do wszystkiego. - Kiedyś nie potrafiłam, ale teraz z pełną świadomością i ogromnym podnieceniem odpowiadam. Mówię wszystko, co Mężczyzna chce usłyszeć, wykrzykuję Mu szeptem do ucha i oboje mamy satysfakcję z tych wulgarnych zapewnień. - Zrobisz wszystko, co ci każę. Będę pierdolić cię tak, jak będę chciał. Dasz mi swoją pizdę i dupę, będę jebał cię w usta, będziesz lizać pizdy innych suk. Zrobisz wszystko. - Nic nie mówię, wiem, że tak będzie.

Zaciskam się na Nim coraz szybciej, coraz mniej regularnie i już nie panuję nad swoim ciałem. Urywany oddech jest jak walka o przetrwanie. Splatam nogi na Jego pośladkach i siłą mięśni przyciskam Jego biodra jak najmocniej do moich. Przeżywam kolejny najlepszy orgazm w życiu. Błagam Go, żeby się nie ruszał a potem próbuję odepchnąć Go jak najdalej. Nogi prostują się same i opadają na łóżko.

Mężczyzna uśmiecha się, bierze moją dłoń i kładzie na klatce piersiowej po lewej stronie. Wcale nie muszę sprawdzać, żeby wiedzieć, jak mocno wali Mu serce. Widzę, jak ciężko oddycha i jak szybko pulsuje krew, ale kładę głowę na Jego piersi, przykładam ucho i z wdzięcznością słucham tego dowodu na Jego zaangażowanie, może miłość... Zasypiam na chwilę na Jego ramieniu, wtulona idealnie, jakby ktoś,  projektując nasze ciała, przewidział, że się spotkamy, nogi mamy splecione, drugą ręką mnie obejmuje i głaszcze. Budzę się. Nie otwieram oczu do końca. Obserwuję Go spod przymkniętych powiek. Jego twarz jest tak blisko, że wszystko mi się rozmazuje. Uśmiecha się do mnie, całuje delikatnie w usta i czubkiem języka liże mój nos. Odwzajemniam uśmiech i czuję się jedną z tych najszczęśliwszych i spełnionych przy swoim Mężczyźnie.



Dziś mija 3 i pół roku.

niedziela, 7 października 2012

Sposób na bezsenność

Weszłam na czat z nudów. Ulubiony pokój, jedyny, do którego wchodzę od 7 lat. Nick normalny, nie prowokował w żaden sposób. Po jakimś czasie odezwał się do mnie facet. Pisał tak, jak lubię, zachowując wszelkie zasady gramatyki i ortografii. Do tego inteligentny, uroczy, świetnie nam się gadało. Po kilku minutach wciągającej konwersacji byłam pewna, że już z nim rozmawiałam, ba, nawet nieźle go znam, ale oboje uparcie brnęliśmy w poznawanie się od nowa, co niewątpliwe również miało swój urok. Po dłuższej chwili, oczywiście ze śmiechem, każde z nas przyznało się do tego, że prawie od początku wiedzieliśmy, z kim mamy do czynienia.

Nie mieliśmy ze sobą kontaktu parę ładnych miesięcy i mimo tego, że nasze rozmowy zawsze krążyły wokół seksu, kilka razy nawet jęczałam do słuchawki po tym, jak podnieciłam się z jego pomocą, nigdy się nie spotkaliśmy. Bardzo mnie kręciła jego inteligencja i pewność siebie, zawsze dawał mi do zrozumienia, że mu się podobam i chciałby mnie zerżnąć, może nawet zostać moim właścicielem. Wielokrotnie próbował namówić mnie na spotkanie, ja z różnych powodów, zwykle w ostatniej chwili się wymigiwałam. Zazwyczaj pewnie ze strachu, onieśmielało mnie to, że jest taki perfekcyjny. Zapraszał mnie niby na kawę, ale znam siebie na tyle dobrze, że wiedziałam, że kiedy go zobaczę, na kawie się nie skończy. Czasem jestem wściekła na siebie za tę uległość, która we mnie tkwi.

Tym razem nie było inaczej. Rozmawialiśmy o pieprzeniu i znów o ewentualnym spotkaniu. Znów się wymigałam.

W nocy słabo spałam. Obudziłam się przed 5 i za żadne skarby nie mogłam zmusić organizmu do ponownego zaśnięcia. Zależało mi na tym, żeby wyłączyć się jeszcze na 2 godziny, czekał mnie ciężki dzień. 
Postanowiłam, że muszę się zerżnąć, zwykle działa, kiedy wieczorem nie mogę usnąć. Myślałam o rozmowie na czacie, o nim. Wygrzebałam swój stary telefon, włączyłam, czytałam nasze dawne smsy. Czytałam o tym, jak masturbowałam się dla niego. Dokładnie tak, jak chciał. Pisał, ile palców włożyć, w którą dziurkę. Pisał, kiedy mogę wepchnąć w siebie coś większego i jak mocno mam się pierdolić. Kiedy byłam bliska orgazmu, dzwonił i słuchał, jak dochodzę, a mnie nie obchodziło, czy ktoś w mieszkaniu to słyszy i co sobie o mnie myślą. Mówił, ile orgazmów mam mieć. Zmuszał mnie do rżnięcia, nawet kiedy już nie miałam siły, a cipka bolała nie do wytrzymania. Byłam wtedy jego suką...

Bez zastanawiania się pobiegłam do łazienki po swój ulubiony kosmetyk, wróciłam do łóżka, z telefonem w ręku i z wypchaną cipką przeżywałam kolejne orgazmy. Udało się osiągnąć cel, usnęłam. Rano obudziłam się obolała i trochę zdziwiona, trochę zła na siebie, że znów wracam do historii, do której nie powinnam wracać. 

Pokusa okazała się silniejsza... Napisałam do niego kolejny raz.



Pewnie tak wyglądałby nasz seks. Oboje lubimy brutalnie od tyłu...

środa, 3 października 2012

Rozmowa

Dzwoni telefon. Wieczór - nietypowa pora, jak na telefon od Niego. Bez patrzenia na ekran wiem, że to Mężczyzna. Do Jego numeru dopasowałam specjalną melodię - Sur la place Brela. Uwielbiam to.

Odbieram, słyszę głównie muzykę i nawigację, która zagłusza mi prawie wszystko, co do mnie mówi.
Skarży się na absurdalne ograniczenia na autostradzie i jazdę innych kierowców. 
Wciąż proszę Go, żeby ściszył muzykę. Mimo, że mi się podoba, wolałabym słyszeć Jego. 
Chwilę rozmawiamy. Później znów robi głośniej. Nic nie mówi, ja też nie.
On sam w samochodzie, ja sama w swoim łóżku. Razem słuchamy muzyki.
- To całkiem romantyczne. - Nie wytrzymałam.
- I nawet świeci księżyc. Gdyby tylko tych ciężarówek nie było.
- Możemy pooglądać księżyc bez ciężarówek...

Kocham Go.


A Brela uwielbiam. :-)  

piątek, 31 sierpnia 2012

Gryzienie



Gryzienie to jedna z najbardziej erotycznych czynności, jakie znam.

Gryzienie - z jednej strony może być delikatną, wyrafinowaną, niewinną wręcz pieszczotą a z drugiej - przejawem dzikiego podniecenia, zwierzęcości, wtedy zupełnie nie jest niewinne ani delikatne, ale właśnie takie lubię najbardziej.

Kiedy jestem podniecona, zawsze przygryzam dolną wargę. Dopiero od niedawna mam tego świadomość.

Uwielbiam, kiedy Mężczyzna, całując mnie, gryzie moje wargi i mój język. Przejmuje nade mną kontrolę na tyle, że trudno mi się odwdzięczyć tym samym. Aha, kocham, po prostu kocham, kiedy On gryzie moje uszy. Mimo, że często mam wrażenie, że za każdym razem będę miała ich trochę mniej. :-) Teraz wiem, że nie mogłabym przeżyć bez tej szczególnej pieszczoty.




Już nie wyobrażam sobie spełnienia bez gryzienia mojego ciała w czasie stosunku. W stanie tak ogromnego podniecenia odbieram ból jako dodatkowy bodziec pomagający w osiągnięciu orgazmu i nawet trudno mi oddzielić ból od pozostałych doznań. Kiedy oboje się nie kontrolujemy, później odkrywam na swoich piersiach, ramionach i szyi ślady po zębach Mężczyzny, niekiedy krwawe. :-) Później spoglądam na nie z czułością, takie małe pamiątki...

Kiedy Mężczyzna wkłada mi do ust swoje palce przed momentem wyjęte z mojej mokrej cipki, oblizuję łapczywie i delikatnie gryzę. Tak jak teraz, kiedy robię to z własnymi palcami... I ramionami, i sutkami, ale to już nie to samo. Tylko wywołuje tęsknotę za Jego zębami i drapiącym zarostem.






poniedziałek, 27 sierpnia 2012

Zdjęciowe inspiracje # 1

Jestem estetką, lubię ładne rzeczy. Tyczy się to również zdjęć. Dziś kilka moich ulubionych, łagodnych, po prostu oddających relację, która łączy dwoje ludzi.






Na koniec moje absolutnie ulubione. Znalazłam je bardzo dawno temu, dopiero poznawałam BDSM. Do tej pory robi na mnie ogromne wrażenie.




czwartek, 23 sierpnia 2012

Ładnie wyglądam?

Pytam o to prawie zawsze, kiedy razem wychodzimy. Mężczyzna zazwyczaj nie odpowiada albo odpowiada niejasno. Zawsze zapewnia, że nie mam zbyt mocnego makijażu, kiedy mam co do tego wątpliwości.

Wiem, że ogólnie Mu się podobam. Zawsze mówi, że gdybym Mu się nie podobała, nie chciałby mnie pierdolić. Tak, właśnie tak, pierdolić. Dla Niego słowo seks mogłoby nie istnieć, ale to już inna bajka.

Czasem Mężczyzna mówi mi, że ładnie wyglądam. Tak jak dziś. Siedzi naprzeciwko mnie i mówi, żebym rozłożyła nogi, później każe mi rozsunąć dłońmi pizdę (tak, pizdę - analogicznie, słowa cipka mogłoby nie być), uważnie mi się przygląda - dość długo, patrzy w oczy, ale mnie najbardziej zawstydzają słowa - ładnie wyglądasz. Nie muszę patrzyć w lustro, żeby wiedzieć, że włosy mam, delikatnie mówiąc, w nieładzie, makijaż rozmazany Jego dłońmi i moimi łzami, jestem zbita, pogryziona i generalnie w czerwone i fioletowe ciapki, a On wtedy mówi - ładnie wyglądasz. 

Zastanawiam się, dlaczego nie mówi mi tego, kiedy jestem seksownie ubrana, mam ułożone włosy i perfekcyjny makijaż.

środa, 1 sierpnia 2012

Czas

Z czasem jest tak, że zawsze jest go za mało. 

 

Kiedy spotykamy się w W., mamy dla siebie zazwyczaj kilka godzin w ciągu dnia, czasem wieczór, ale bardzo rzadko. Często mamy niedosyt. Zresztą, ja mam ciągły niedosyt. Wciąż brakuje mi Mężczyzny i tego, co ze mną robi. Jak tylko tracę Go z oczu, zaczynam tęsknić.

Kiedy wyjeżdżamy razem do P., cieszę się już na wspólną podróż pociągiem. Wiem, że będę mogła  na Mężczyznę spojrzeć, uśmiechnąć się do Niego, przytulić się. Czuję się szczęśliwa. A później jeszcze parę dni i nocy spędzonych razem. Zawsze po powrocie mam wrażenie, że te kilka dni minęło szybciej niż kilka godzin.

Każde rozstanie z Mężczyzną jest trudne. Ostatni pocałunek, ostatnie spojrzenie. Łatwiej przywyknąć do bycia bez Niego po kilku godzinach niż po kilku dniach.

Marzę o tym, żeby spotkać się z Mężczyzną i nie zerkać wciąż na zegarek, żeby czas przestał mieć znaczenie. Żebyśmy mogli być ze sobą tak długo, jak będziemy tego potrzebować.

poniedziałek, 30 lipca 2012

Opera

     Mężczyzna lubi operę, teatr i muzykę klasyczną też, a ja bardzo doceniam te Jego zainteresowania. Zawsze opowiada mi o spektaklu, na którym był i o swoich wrażeniach. Uwielbiam Go wtedy słuchać. Zresztą, uwielbiam Go słuchać zawsze. Sama chciałabym częściej oglądać przedstawienia na żywo, muszę to zmienić.

 

Dwa wspomnienia

Pierwsze 

     To było w P. Jeszcze przed wyjazdem Mężczyzna powiedział mi, żebym zabrała ze sobą jakąś elegancką sukienkę. Pewnie chciałam wiedzieć, po co będzie mi potrzebna, ale jak zwykle nie uzyskałam odpowiedzi.
    Dzień był w miarę normalny, przed południem Mężczyzna załatwiał swoje sprawy, ja miałam czas dla siebie, potem obiad i powrót do mieszkania. Wtedy usłyszałam, że mam zrobić mocniejszy makijaż i przygotować się do wyjścia. Wciąż nie wiedziałam, co będziemy robić.
     Nie wiem, jakim cudem Mężczyźnie udało się powiedzieć taksówkarzowi, dokąd ma jechać, tak żebym niczego nie usłyszała. Kiedy wysiadaliśmy, nadal nie miałam pojęcia. Usłyszałam tylko życzenia udanego wieczoru. 
     To była premiera opery Ernani Verdiego. Siedzieliśmy w drugim rzędzie. Miałam przed sobą orkiestrę i scenę a obok siebie Mężczyznę. Trzymałam Go za rękę i czułam się Jego kobietą. Nie tylko suką, ale też kobietą.

 

Drugie

     Mama odwiedziła mnie w W. Miałyśmy iść na zakupy, do kina, do teatru - taki zwyczajny wolny weekend z mamą. Parę tygodni wcześniej przejrzałam repertuar. Uznałam, że pójdziemy na Elektrę. Kupiłam bilety.
     Kilka dni przed spektaklem Mężczyzna powiedział, że idzie do opery. Na Elektrę. Tego samego dnia i na tę samą godzinę. Przez parę dni umierałam z nerwów. Nie wiedziałam, co poczuję, kiedy zobaczę Go w towarzystwie żony. Prawdopodobieństwo było niewielkie, tłum ludzi, zamieszanie. Niesamowicie chciałam Go zobaczyć i jednocześnie się bałam. 
     Stało się od razu po wejściu. Mężczyzna już wychodził z szatni, ja dopiero weszłam do teatru. Dziwne, bo widziałam tylko Jego. Wszystkie inne twarze, cały obraz wokół, wszystko było rozmazane i niewyraźne. On też mnie zobaczył. Nie pamiętam wyrazu twarzy, ale nasz wzrok na pewno się spotkał, to był moment.
     Później widziałam Go jeszcze kilka razy w czasie antraktu. Siedział z przodu, jak zwykle, może znów w drugim rzędzie. Walczyłam ze sobą, żeby nie spoglądać w tamtym kierunku. Czułam się suką i kochanką.

 

 W obu przedstawieniach najbardziej podobała mi się scenografia.

niedziela, 29 lipca 2012

Zapach na poduszce

17.00 - SMS. Pytasz, czy dojadę na 18. Nie wiem. Dokąd? Dlaczego? Nie napisałeś. Już się do tego przyzwyczaiłam.
Odpisuję. Proponuję, żebyś przyjechał do mnie. Wyjątkowo jestem sama. I chcę Cię gościć.

18.00 - pierwszy raz jesteś u mnie. Pierwszy raz po ponad trzech latach. W drodze do drzwi zrzucam koszulkę. Otwieram naga, tak jak mi kazałeś parę sekund wcześniej przez telefon.

Rozbieram Cię. Nawet przez myśl mi nie przeszło, że dostanę taką niespodziankę. Dwie godziny z Tobą. Dwie godziny wypełnione seksem, który daje nam spełnienie. Dwie godziny przyjemności i bólu. Twoje zęby na moich sutkach, wargach, ramionach, szyi, uszach - uwielbiam. Twój język wszędzie. Twój drapiący zarost - wiesz, że taki lubię najbardziej. Kilka orgazmów.

Uwielbiam widzieć zwierzęcość i szaleństwo w Twoich oczach, żeby potem móc zobaczyć spełnienie i błogość na Twojej twarzy.

Po kilku minutach szukania na dnie szafy znajduję palcat. Nie sądziłam, że dostanę lanie od Ciebie we własnym łóżku.

Zostawiłeś mi piękne pamiątki. Cudowne ślady na piersiach i tyłku i zapach na poduszce, w której co kilka minut topię twarz, żeby jeszcze wyraźniej pamiętać Twoją obecność tutaj.

Już wiem, o czym będę dziś śnić.