poniedziałek, 30 lipca 2012

Opera

     Mężczyzna lubi operę, teatr i muzykę klasyczną też, a ja bardzo doceniam te Jego zainteresowania. Zawsze opowiada mi o spektaklu, na którym był i o swoich wrażeniach. Uwielbiam Go wtedy słuchać. Zresztą, uwielbiam Go słuchać zawsze. Sama chciałabym częściej oglądać przedstawienia na żywo, muszę to zmienić.

 

Dwa wspomnienia

Pierwsze 

     To było w P. Jeszcze przed wyjazdem Mężczyzna powiedział mi, żebym zabrała ze sobą jakąś elegancką sukienkę. Pewnie chciałam wiedzieć, po co będzie mi potrzebna, ale jak zwykle nie uzyskałam odpowiedzi.
    Dzień był w miarę normalny, przed południem Mężczyzna załatwiał swoje sprawy, ja miałam czas dla siebie, potem obiad i powrót do mieszkania. Wtedy usłyszałam, że mam zrobić mocniejszy makijaż i przygotować się do wyjścia. Wciąż nie wiedziałam, co będziemy robić.
     Nie wiem, jakim cudem Mężczyźnie udało się powiedzieć taksówkarzowi, dokąd ma jechać, tak żebym niczego nie usłyszała. Kiedy wysiadaliśmy, nadal nie miałam pojęcia. Usłyszałam tylko życzenia udanego wieczoru. 
     To była premiera opery Ernani Verdiego. Siedzieliśmy w drugim rzędzie. Miałam przed sobą orkiestrę i scenę a obok siebie Mężczyznę. Trzymałam Go za rękę i czułam się Jego kobietą. Nie tylko suką, ale też kobietą.

 

Drugie

     Mama odwiedziła mnie w W. Miałyśmy iść na zakupy, do kina, do teatru - taki zwyczajny wolny weekend z mamą. Parę tygodni wcześniej przejrzałam repertuar. Uznałam, że pójdziemy na Elektrę. Kupiłam bilety.
     Kilka dni przed spektaklem Mężczyzna powiedział, że idzie do opery. Na Elektrę. Tego samego dnia i na tę samą godzinę. Przez parę dni umierałam z nerwów. Nie wiedziałam, co poczuję, kiedy zobaczę Go w towarzystwie żony. Prawdopodobieństwo było niewielkie, tłum ludzi, zamieszanie. Niesamowicie chciałam Go zobaczyć i jednocześnie się bałam. 
     Stało się od razu po wejściu. Mężczyzna już wychodził z szatni, ja dopiero weszłam do teatru. Dziwne, bo widziałam tylko Jego. Wszystkie inne twarze, cały obraz wokół, wszystko było rozmazane i niewyraźne. On też mnie zobaczył. Nie pamiętam wyrazu twarzy, ale nasz wzrok na pewno się spotkał, to był moment.
     Później widziałam Go jeszcze kilka razy w czasie antraktu. Siedział z przodu, jak zwykle, może znów w drugim rzędzie. Walczyłam ze sobą, żeby nie spoglądać w tamtym kierunku. Czułam się suką i kochanką.

 

 W obu przedstawieniach najbardziej podobała mi się scenografia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz